Na góralską nutę: Pani Wandziu, sery góralskie są różne i w różnych porach roku się pojawiają. Wyjeżdżając np. z Zakopanego kupuje się oscypki na suweniry. Ale wśród serów znaleźć można także bundz, bryndzę, korbacze….
Wanda Czubernat: Oscypki są praktyczne na prezenty, czy na przekąskę przy kielichu cystej. Ludy pasterskie żywiły się serem, ubierały w wełnę, a jak wilk zagryzł owcę to i resztkami mięsa. Bundz jest mdły i kapie z niego, nie praktyczny na podróż do Warszawy. Bryndza dobrze zrobiona jest dobra na wszystko – od kanapki po kluski z bryndzą. Korbacze to pochodzą ze Słowacji i nawet nie wiem jak się je robi. Niżej od Tater trochę na północ hodowaliśmy krowy i z kwaśnego mleka babcia robiła sery. Wszystkie babcie i gaździny wyciskały ogrzane mleko w workach serowych pod specjalną praską. Z tego był twaróg do chleba albo do moskola, masa na kołacze czy zwijańce. Jeśli było dużo sera, solili te gomułki , do niektórych dodawali kminek i znów wygniatali w prasie i suszyli na piecu. W zimie tarło się na tarce i rozrabiało ze śmietaną albo masłem. Były też podsuszane takie małe serki jak dłoń z kminkiem albo z papryczką, to zaś dawali do piwa jako zakąskę.